Dziś wyjątkowo ogłoszenia parafialne na początku.
2 maja 1998 roku miała miejsce Bitwa o Hogwart.
Ważne wydarzenie z serii książek, dlatego też dodaję rozdział specjalny,
który dedykuję Madziuli0909 oraz mojej przyjaciółce Natalii.
Przeczucie, że stanie się coś złego nie dawało mi spokoju. Przekręcałam się z boku na bok, aż w końcu nie wytrzymałam i zgarnęłam ubrania, po czym poszłam do łazienki. Po nie całych piętnastu minutach byłam ubrana w czarne rurki, czerwoną bluzkę, oraz sweterek z godłem Ravenclawu.
Szybkim krokiem udałam się pod portret Grubej Damy.
- Dziecko, co tak późno? - spytała zdziwiona. Po chwili jednak dodała : - Co, do Jamesa? Czyżby nie za późno?
- To bardzo ważne, Damo.. Hasło to Wybraniec . - odparłam, na co ona otworzyła mi przejście.
Przy kanapie stał James. Mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok.
- Cześć kochanie. - przywitał się, po czym pocałował mnie w czoło. Przytuliłam się do jego torsu, chłoniąc jego zapach..
- James, mam złe przeczucia.. Nie te KOBIECE. To DAR mi podpowiada. - powiedziałam naciskając na oba słowa. Potter spojrzał na mnie przerażony.
- Co tym razem? Dziś są uroczystości z okazji rocznicy, nic nie może.. - nagle zamarł..
Przed oczami stanęła mi wizja.. Tysiące martwych.. Hogwart w ruinie.. A nad ciałami Clara Defons..
- James, musimy biec do McGonagall. Szybko! - krzyknęłam.
Każda sekunda się liczyła. Nasze oddechy były przyśpieszone, ciała spocone, lecz biegliśmy dalej. W końcu znaleźliśmy się w gabinecie dyrektorki.
- Pani dyrektor! Bitwa... - krzyknęłam. W mgnieniu oka dyrektorka znalazła się przy nas. Ubrana była w czerwony szlafrok, a włosy miała rozpuszczone. Wyglądała dość śmiesznie, ale sytuacja była zbyt poważna.
- Albusie, powiadom szybko innych. Niech wszyscy uczniowie do piątego roku zostaną wysłani w bezpieczne miejsce..
-Julietta, Albus i Scorptius się nie zgodzą! Co z nimi? - wykrzyknęłam przerażona. Nie wątpiłam, że moja siostra stanie do walki.
-Będą walczyć.. - oznajmiła grobowym głosem dyrektorka..
Będą walczyć..
Będą walczyć..
Te dwa słowa tłukły mi się po głowie. Nie wątpiłem, że Julietta nie poradzi sobie w walce - jej inteligencja co do zaklęć była na prawdę spora, udowadniała to od pierwszej klasy. Jednak co z Albusem? Mimo, że również był dobrym czarodziejem, to nie potrafił skrzywdzić człowieka.. Co robić, co robić?
- Albus da sobie radę.. -usłyszałem tuż przy uchu. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Kochałem Jessicę, ufałem jej, więc i teraz postanowiłem się jej posłuchać.
Po trzydziestu minutach uczniowie z roku 1-5 zostali zabrani w bezpieczne miejsce. Wraz z nauczycielami ustawiłem się w szyku bojowym. Jako jeden z najlepszych uczniów miałem prawo walczyć na pierwszym ogniu. Spojrzałem w lewo, gdzie powinienem zobaczyć rude włosy Jess, lecz jej tam nie było.
- Jessica! - krzyknąłem przerażony.
Ludzie spojrzeli na mnie współczująco..
- Da sobie radę, James. - powiedział wujek Neville. Mogłem temu zaufać...
Po chwili grad zaklęć trafiło w barierę ochronną, którą wyczarowała kadra nauczycielska.
Serce zaczęło mi bić mocniej. Ja tylko walczyłem, a mój ojciec.. Mój ojciec musiał pokonać Voldemorta.
Po raz pierwszy zrozumiałem jak wiele zrobił dla naszego świata.
- Avada...
-Jessica, nie! - krzyknąłem widząc jak moja dziewczyna chce zabić człowieka..
Jedyne co zobaczyłem to zielony promień.
C.D.N