sobota, 2 maja 2015

Rozdział Specjalny

Dziś wyjątkowo ogłoszenia parafialne na początku.
2 maja 1998 roku miała miejsce Bitwa o Hogwart.
Ważne wydarzenie z serii książek, dlatego też dodaję rozdział specjalny,
który dedykuję Madziuli0909 oraz mojej przyjaciółce Natalii.


Przeczucie, że stanie się coś złego nie dawało mi spokoju. Przekręcałam się z boku na bok, aż w końcu nie wytrzymałam i zgarnęłam ubrania, po czym poszłam do łazienki. Po nie całych piętnastu minutach byłam ubrana w czarne rurki, czerwoną bluzkę, oraz sweterek z godłem Ravenclawu. 
Szybkim krokiem udałam się pod portret Grubej Damy.
- Dziecko, co tak późno? - spytała zdziwiona. Po chwili jednak dodała : - Co, do Jamesa? Czyżby nie za późno?
- To bardzo ważne, Damo.. Hasło to Wybraniec . - odparłam, na co ona otworzyła mi przejście.
Przy kanapie stał James. Mimowolnie uśmiechnęłam się na jego widok.
- Cześć kochanie. - przywitał się, po czym pocałował mnie w czoło. Przytuliłam się do jego torsu, chłoniąc jego zapach..
- James, mam złe przeczucia.. Nie te KOBIECE. To DAR mi podpowiada. - powiedziałam naciskając na oba słowa. Potter spojrzał na mnie przerażony.
- Co tym razem? Dziś są uroczystości z okazji rocznicy, nic nie może.. - nagle zamarł.. 
Przed oczami stanęła mi wizja.. Tysiące martwych.. Hogwart w ruinie.. A nad ciałami Clara Defons..
- James, musimy biec do McGonagall. Szybko! - krzyknęłam. 
Każda sekunda się liczyła. Nasze oddechy były przyśpieszone, ciała spocone, lecz biegliśmy dalej. W końcu znaleźliśmy się w gabinecie dyrektorki.
- Pani dyrektor! Bitwa... - krzyknęłam. W mgnieniu oka dyrektorka znalazła się przy nas. Ubrana była w czerwony szlafrok, a włosy miała rozpuszczone. Wyglądała dość śmiesznie, ale sytuacja była zbyt poważna.
- Albusie, powiadom szybko innych. Niech wszyscy uczniowie do piątego roku zostaną wysłani w bezpieczne miejsce..
-Julietta, Albus i Scorptius się nie zgodzą! Co z nimi? - wykrzyknęłam przerażona. Nie wątpiłam, że moja siostra stanie do walki.
-Będą walczyć.. - oznajmiła grobowym głosem dyrektorka..

Będą walczyć..

Będą walczyć..

Te dwa słowa tłukły mi się po głowie. Nie wątpiłem, że Julietta nie poradzi sobie w walce - jej inteligencja co do zaklęć była na prawdę spora, udowadniała to od pierwszej klasy. Jednak co z Albusem? Mimo, że również był dobrym czarodziejem, to nie potrafił skrzywdzić człowieka.. Co robić, co robić?
- Albus da sobie radę.. -usłyszałem tuż przy uchu. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Kochałem Jessicę, ufałem jej, więc i teraz postanowiłem się jej posłuchać.
Po trzydziestu minutach uczniowie z roku 1-5 zostali zabrani w bezpieczne miejsce. Wraz z nauczycielami ustawiłem się w szyku bojowym. Jako jeden z najlepszych uczniów miałem prawo walczyć na pierwszym ogniu. Spojrzałem w lewo, gdzie powinienem zobaczyć rude włosy Jess, lecz jej tam nie było.
- Jessica! - krzyknąłem przerażony. 
Ludzie spojrzeli na mnie współczująco.. 
- Da sobie radę, James. - powiedział wujek Neville. Mogłem temu zaufać... 
Po chwili grad zaklęć trafiło w barierę ochronną, którą wyczarowała kadra nauczycielska.
Serce zaczęło mi bić mocniej. Ja tylko walczyłem, a mój ojciec.. Mój ojciec musiał pokonać Voldemorta. 
Po raz pierwszy zrozumiałem jak wiele zrobił dla naszego świata.
- Avada... 
-Jessica, nie! - krzyknąłem widząc jak moja dziewczyna chce zabić człowieka.. 
Jedyne co zobaczyłem to zielony promień.

                               C.D.N

niedziela, 26 kwietnia 2015

03.

Drugiego września obudziło mnie dziobanie w opuszki palców. Lekko zdziwiona przyjrzałam się sowie, której kompletnie nie znałam. Posiadała czarno-białe upierzenie i była dość spora.
Tuż obok niej leżał list, którego adresatem byłam ja.
Zaskoczona wyjęłam kartkę papieru i przeczytałam treść, jednocześnie głaszcząc zwierzaka.
                                                                     
                                               Droga Jessico!
Przez najbliższe dni będę myślał o Tobie. O twych błękitno-zielonych oczach oraz rudych włosach. 
O malinowych ustach, które pragnę pocałować.  O tym zadartym nosku, który idealnie pasuje do Twojego charakterku.. Do zobaczenia na śniadaniu piękna. 
                                                                                                    Nieznajomy

Zaskoczona przyglądałam się listowi. To ma być jakiś żart? -krążyło mi po głowie.
Nie mogłam już dłużej spać,  więc zabrałam ubrania i weszłam do jeszcze pustej łazienki.
Po trzydziestu minutach byłam już w Pokoju Wspólnym Ravenclawu.
Było to okrągłe pomieszczenie, w którym dominował marmur wraz z kolorem granatowym i brązowym.
Było tu dużo wygodnych foteli oraz kanap, jak i książek. Podeszłam do jednego z regałów, przyglądając  się tytułom.
- Mogę się przyłączyć? -tuż przy swoim lewym uchu usłyszałam szarmancki głos.
- Miłosz, nie strasz mnie! - zaśmiałam się serdecznie na widok chłopaka. Lubiłam go, chyba jak większość  szkoły. Pochodził z Polski, czym cenił sobie moje zainteresowanie. Interesował mnie ogromnie.
Uwielbiałam poznawać kulturę innych krajów oraz ich tradycje.
- Okay, okay. Widzę, że jesteś rannym ptaszkiem? - chłopak oparł się nonszlachecko o regał.
Odskoczyłam niczym oparzona. James Potter.. Miłosz Cat.. James.. Miłosz.. James.. Miłosz..
- Jessica, wszystko dobrze? - spytał zdezorientowany.
- Tak.. To pewnie z głodu. Od wczorajszego śniadania nic nie jadłam. - powiedziałam zdenerwowana.
Czy ten Potter musiał być nawet w mojej głowie?!
- Może... Może chodźmy na śniadanie.. -zaproponował Miłosz.
Przyjrzałam mu się uważnie. Był wysoki i wysportowany. Miał ciemne blond włosy i duże błękitne oczy.
Nie jest wcale taki brzydki, pomyślałam. Od razu skarciłam się w duchu. Był  przystojny, ale co z tego? Był moim kolegą z drużyny, nikim więcej!
Śniadanie pożerałam niczym potwór - tak to ujął Miłosz, widząc jak rzucam się na jedzenie.
Minęło ono całkiem normalnie, do czasu gdy dostałam plan lekcji.
- Amy, trzymaj mnie! - jęknęłam, spoglądając na spis  zajęć.
Williams spojrzała na mnie zaskoczona po czym wzięła ode mnie plan.
- Zielarstwo z puchonami razy dwa. Eliksiry z gryfonami razy jeden... OPCM z gryfiakami razy dwa.. -przeczytała na głos czarnowłosa. - No i co z tego?
-Williams, ja przestaję wierzyć w Twoją inteligencje. Gryfoni! Potter! Jego idealizm i Fun Club! - powiedziałam wymachując rękami.
- Ja rozumiem, że Potter pociąga Cię do tego stopnia, że aż mnie z nim zdradziłaś. No ale czemu udajesz, że go nie znosisz. Hm? - spytał się Jasper, spoglądając na  mnie z góry.
-A ja nie rozumiem Silver, dlaczego jesteś takim palantem. -odparł Miłosz spoglądając na Jaspera z odrazą.
Silver wywrócił jedynie oczami, po czym odszedł do stołu Gryffindoru.




Zielarstwo z profesorem Longbottomem minęło w miarę spokojnie. W ciągu dwóch lekcji zarobiłam dwadzieścia punktów dla Ravenclawu - już coś.
Eliksiry również były lekcją cichą.  Potter schował się w ostatniej ławce, zamieniając jedynie pare zdań z Fredem Weasley'em.
Dopiero OPCM były głośne... Oj i to bardzo.
Profesor Luna Lovegood znana wszystkim ze swojej dziwności, tego dnia pobiła rekord.
Wszystko zaczęło się niby spokojnie, jednak gdy Teddy rzucił upiorogacka na Green'a  nauczycielka nie wytrzymała i zrobiła przesadzanie.
-Clafin i Zabinii. Cat i Weasley. Red i Green. -mówiła wskazując na nas swoją różdżką. - Potter i Wood.
Jęknęłam głośno, a wszyscy spojrzeli na mnie. Gdyby wzrok mógł zabijać już dawno leżałabym martwa. (wyjątek to wzrok Bazyliszka, pamiętajcie dzieciaki!). Niemal wszystkie osoby płci pięknej były wściekłe. No tak, każda by chciała być na moim miejscu.
Pierwsze dwadzieścia minut były spokojne. Do czasu..
       
                        Sorry za tamto w pociągu.

Widząc co napisał na kartce prychnęłam pod  nosem.
    
                    ''Sorry''?! Potter, ty mi zniszczyłeś życie.

Wściekła oddałam mu kartkę. Myślałam, że skończył. Ale od myśli do czynów daleko.

                           PRZEPRASZAM <3
Zaśmiałam się cicho. Potter zmarszczył nos - z pewnością nie rozumiał.

                              Dobra, ale przestań!

Oddałam mu kartkę po czym skupiłam się na lekcji. Daremnie.

                           To wybaczysz mi????
Walnęłam się w czoło. Czy do niego nie dociera? , pomyślałam.

                            Zastanowię się. 

Po pięciu minutach otrzymałam odpowiedź.

                      Ale ja będę czekał. Czekał na to tyle, ile będzie trzeba Promyczku...


_____________________________
Rozdział dedykowany Madziuli0909 . 
Moim zdaniem jest jaki jest.. Nie perfekcyjny, ale bądźcie wyrozumiali!
Widzę, że jest trochę tych wyświetleń, więc proszę : piszcie komentarze. To dla Was chwila, a dla mnie ogromna motywacja. 
Pozdrawiam, Lily Alexis.



                         

niedziela, 19 kwietnia 2015

02.

Łzy w oczach powodowały, że prawie nie widziałam drogi. Wokół siebie słyszałam śmiechy innych.
Z pewnością byłam wytykana palcami. Jako córce Olivera Wooda nie robiło mi to różnicy. Nie byli prawdziwymi przyjaciółmi. Do przedziału wpadłam dosłownie na chwilę. Z impetem zwaliłam torby, po czym nie zważając na Teda i Mel, wyszłam z przedziału ciągnąc za sobą kufer.
-Może pomogę? - na dźwięk tego głosu machinalnie zatrzymałam się. Na korytarzu nie było już nikogo, więc odwróciłam się w stronę rozmówcy. James Potter stał oparty nonszlachecko o okno pociągu. Dwa górne guziki jego koszuli były rozpięte co spowodowało, że na chwile zapomniałam o bożym świecie. No ludzie, jestem dziewczyną w której buzują hormony!
-Już wystarczająco mi pomogłeś, Potter. -powiedziałam, dobitnie akcentując ostatnie słowo. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, a przez myśl przeszło mi, że gdyby nie był taki jaki był to może zaprzyjaźnilibyśmy się..
-Nie przeczę, głupio wyszło ale pomyśl. Uwolniłaś się od tego dupka Silvera. Czekam więc na podziękowania. - oznajmił chłopak spoglądając mi w oczy. Brąz na zieleń. Poczułam się dziwnie, ale kto by się nie poczuł, mając przed sobą 'Boga Hogwartu' ?
-Nawet o tym nie myśl, Potter. Myślisz, że jak jesteś synem słynnego Wybrańca to wszystko Ci wolno?! Mylisz się! -wykrzyknęłam, a on skrzywił się. Nie myśląc nad sensem swych słów wyszłam z pociągu, który dopiero co zatrzymał się na stacji w Hogsmeade.
Jadąc karocą ciągniętą przez.. w zasadzie przez nic, myślałam nad rozmową z Potterem.
Dlaczego skrzywił się po moich ostatnich słowach? Tego nie rozumiałam. Był synem słynnego Harry'ego Pottera, miał pod dostatkiem pieniędzy i -co musiałam przyznać - był przystojny. Jego życie wydawało się bardzo łatwe, aż za łatwe.
Wozem jechałam wraz z krukonką z siódmego roku - Amy Williams, oraz dwoma puchonkami z mojego rocznika - Lisą Green oraz Olivią White.
Obie mieszkanki Hufflepuffu rozmawiały zawzięcie o nowych lekcjach zielarstwa, więc spojrzałam na Amy.
America Williams była córką zastępcy Ministra Magii - Teodora Williamsa. Tak jak ojciec miała czarne kręcone włosy i bystre zielone oczy. Lubiłam ją. Była moją hogwardzką mentorką i przyjaciółką, jednak nie  tak dobrą jak Melissa.
-Jess, dobrze się czujesz? Jesteś taka blada.. -głos krukonki dochodził do mnie z daleka. Spojrzałam na nią zaskoczona, na co ta posłała mi pytające spojrzenie.
-Nic mi nie jest Amy. Zamyśliłam się.. -powiedziałam, przyglądając się wyłaniającemu się zamkowi.



Byłem na nią wściekły. Na nią. Na siebie. Na mojego ojca. Na wszystkich.
-Ej, stary.. Wszystko gra? -spytał mnie Fred Weasley. -Wyglądasz okropnie.
Spojrzałem na niego wściekłym wzrokiem.
-Nic nie gra Fred. Ten świat jest okropny.
Mój kuzyn spojrzał na mnie zaskoczony. Od jakiegoś czasu nie rozumieliśmy się. Obaj mieliśmy różne zdania. Według rodziny Fred zmieniał się na lepsze, a ja... szkoda gadać. 
Papierosy, napoje energetyczne.. To wszystko sprawiało, że mało kto mi ufał. Julietta Wood i mój młodszy brat Albus byli jedynymi osobami poza Fredem i nieznajomymi.
Julietta Wood.. Jessica Wood. Obie siostry były niczym ogień, który rozprzestrzeniał się po łatwopalnym lesie. Jednak z Juliett miałem dobry kontakt. To ona sprawiła, że Albus mi zaufał. Stała się dla mnie podporą w trudnych chwilach, gdy inni zawodzili. Jednak nadal było tego za mało. Nie umiała pozbyć się tego bólu, który długo ode mnie nie odchodził..
-James, wysiadka! -niczym z oddali usłyszałem głos Freda. Spojrzałem na niego niemrawo. Stał już na zewnątrz i uparcie podtrzymywał drzwi.
-Jasne.. -mruknąłem pod nosem.
Po dziesięciu minutach byłem już w Wielkiej Sali. Zaczarowany sufit nie robił już na mnie żadnego wrażenia.
W ogóle Hogwart nie robił na mnie wrażenia. Nic.
Z łobuzerskim uśmieszkiem zasiadłem za stołem Gryffindoru. Dziewczyny siedzące w pobliżu uśmiechnęły się do mnie szeroko. Zauważyłem nawet, że Tatiana Windows rozpięła sobie bluzkę aż do stanika. 
Z trudem pohamowałem odruchy wymiotne. Nie znosiłem dziewczyn, które na siłę wpychały się w moje ramiona.
Podczas przemówienia dyrektorki, mój wzrok przez przypadek wylądował na Jessice.
Siedziała pomiędzy Americą Williams a Miłoszem Cat. Jej przyjaciele, o dziwo siedzieli bardzo daleko.
To było dziwne bo ich Trio rzadko widywano oddzielnie. 
-Julietta, co się stało twojej siostrze? -spytałem złotowłosą, która natychmiast powędrowała oczami na swoją siostrę. 
-Podobno przez Ciebie. Nie wiem o co poszło, ale chyba przesadziłeś. -szepnęła, po czym skrzywiła się, widząc jak Miłosz ją obejmuje. 
Skrzywdziłem ją? Ach tak, to słowo często było wymawiane pod moim adresem. Dość często, aby znalazły się w moich słowniku. Przez chwilę zrobiło mi się jej żal. Po chwili jednak wpadłem na dość genialny pomysł... 



*****
Hei kochani! Po miesiącu pojawił się tu nowy rozdział. Moim zdaniem jest on nijaki, ale to dopiero wstęp przed dobrą akcją :)
Rozdział dedykowany Madziuli0909, która dała mi sporą dawkę motywacji. :)
Pozdrawiam, Lily Alexis.


Liebster Award

Cześć kochani!
Zostałam nominowana do Libster Award przez Madziulę0909, której bardzo dziękuję ;)

"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

Pytania i moje odpowiedzi:

1. Jaki jest Twój ulubiony superbohater i dlaczego?
Hm.. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam.. Ale chyba Spiderman. A z bohaterów książkowych (nie wiem czy o to ci chodziło) to Lily Evans. A to dlatego, że poświęciła własne życie za własnego syna. Różdżki za nią.

2. Jesteś sama gdzieś w głębi piwnicy i nagle gaśnie Ci światło. Jak reagujesz?
Panikuję lub sposobem telekinezy próbuję czymś włączyć światło (telekineza tak dokładnie mi się jeszcze nie udaje, ale ćwiczę ;) ) 
3. Co to przyjaźń?
Przyjaźń to coś, co potrzebuje każdy człowiek. To dobre relacje z człowiekiem, któremu możesz zaufać.
4. Czy boisz się myszy? Jak reagujesz na jej widok?
Zależy czy mnie zaskoczy czy też nie :D Jak nie, to wtedy 'Ooo.. myszka!' :)
5. Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Tak, całym sercem. W zasadzie.. to aktualnie cierpię na tą przyczynę (cierpię bo chłopak niedługo skończy gimnazjum, które ja zaczęłam :( )
6. Jakiej muzyki słuchasz?
Pop, czasem rap.
7. Jak chciałbyś spędzić ostatni dzień w życiu?
Z przyjaciółmi i rodziną.
8. W skali od 1 do 10 jak bardzo podoba Ci się mój blog (BARDZO PROSZĘ SZCZERZE, NIE OBRAŻĘ SIĘ ZA PRAWDĘ) i dlaczego? Co w nim lubisz, a czego nie?
Mam mówić szczerze? Kocham twój blog! Często się na nim wzoruję. Lubię w nim tą.. naturalność, swobodny styl pisania. A czego nie lubię? Może trochę za bardzo czuć ,,Zmierzch'' w niektórych momentach. Ale jest spoko ;)
9. Czy lubisz sprzątać swój pokój?
Zależy, czy mam na to fazę. Jeśli nie włączy mi się światełko 'Olu, musisz posprzątać bo ci się chce' to nawet rodzona matka mnie nie pogoni.
10. Jesteś sama w lesie i natykasz się na niedźwiedzia. Co robisz?
Uciekam na drzewo, a jak nie odchodzi to strzelam z łuku (bo umiem *.* ) albo.. wieję :D
11. Wampir czy wilkołak?
Wampir <3

Nominuję:
http://zatrute-serca.blogspot.com
http://kaji.bloog.pl

Pytania:
1.Wampir, elf, wilkołak, zmiennokształtny, czarodziej? 
2. Ulubiony film na podstawie ksiązki?
3.Ulubione opowiadania?
4. Igrzyska Śmierci vs Niezgodna?
5. Gdybyś miała mieszkać za granicą to w jakim kraju?
6. Co skłoniło Cię do pisania?
7. Czy myślisz nad wydaniem książki?
8. Byłaś zakochana?
9. Siatkówka vs ręczna?
10. Konie vs psy?
11. Ulubiony aktor/aktorka?

środa, 25 marca 2015

01.

Pierwszy września był zdecydowanie moim ulubionym dniem w roku.
Wracałam do Hogwartu, do świata magii i oczywiście do nauki.
Byłam Krukonką, a co oznaczało, że też kujonką. To określenie wcale mi nie przeszkadzało,wręcz przeciwnie - cieszyłam się nim niczym małe dziecko.
Ciepłe ramiona Jaspera utuliły mnie do snu zaraz po wyjeździe, na szczęście Melissa szybko mnie obudziła, choć tak naprawdę minęły już trzy godziny.
-Musisz coś zjeść, Jessi. -wytłumaczyła rozkładając ręce w geście niewinności.
Nie umiałam się na nią gniewać. Była zbyt urocza, zbyt słodka, zbyt... niewinna.
Jednak po chwili zdałam sobie sprawę jak bardzo się zmieniła przez te wakacje. Stała się bardziej dorosła. W końcu, bo obie miałyśmy po szesnaście lat.
-Na gacie Merlina! Znowu Morgana le Fay! -jęknął Jasper tuż nad moim uchem, na co posłałam mu pełne złości spojrzenie. Jednak namiętny pocałunek szybko pozbył się mojej złości. Byłam tylko ja i Jazz.
-Ekhem. Ekhem. -zakaszlał Teddy. Teddy Clafin był moim najlepszym przyjacielem odkąd tylko poznałam go na przyjęciu urodzinowym Laury Silver. Mieliśmy po tyle samo lat, no i wspólne zamiłowanie quidditchem.
Szybko odsunęłam się od Jazza i poczułam jak się czerwienie. Mel i Tedd wybuchnęli gromkim śmiechem, a ja spiorunowałam ich wzrokiem. To nie była moja wina, że urodziłam się ruda!
-Przestańcie! -powiedziałam naburmuszona, na co oni zaczęli śmiać się jeszcze głośniej.
Widząc Teddy'ego i Mel  śmiejących się razem uśmiechnęłam się mimowolnie. Uważałam, że razem wyglądają naprawdę uroczo.
-Och kotku.. Na serio wyglądasz bardzo seksownie. Pamiętaj tylko abyś ubrała się w krwistoczerwoną sukienkę mini na Bal Bożonarodzeniowy. -wtrącił się Jasper. Wiedziałam, że nie żartuje. To mnie wkurzało.
Wściekła opuściłam przedział i ruszyłam w głąb pociągu.



James Syriusz Potter spacerował samotnie po korytarzu pociągu. Samotnie? Chwila, to trzeba uwiecznić!
Tak więc zaglądał w szyby przedziałów, a wszędzie widział roześmianych uczniów.
Jeden z przedziałów na początku pociągu pozostawił na koniec. Tak jak się spodziewał zastał tam Melissę Zabinii -jego przyszłą zdobycz. Przez wakacje wahał się, którą dziewczynę wybrać.
Melissa Zabinii, Laura Silver, Diana Turpin oraz Jessica Wood znajdowały się w ścisłej czołówce.
Wszystkie piękne, atrakcyjne i mądre.. Jednak najbardziej ciekawiła go Wood oraz  Turpin. Te dwie przyrodnie siostry były niczym ogień. Niebezpieczne..
U Wood'ównej było widać to jak na dłoni - jej rude włosy i nieprzystępny wyraz twarzy od razu mówiły:
''Error!Error! Jestem niebezpieczna, lepiej się nie zbliżaj, chyba że chcesz zamieszkać w Skrzydle Szpitalnym''.                                                                                                                                                   Zaglądając do przedziału Zabinii od razu dostrzegł rudowłosą. Spała spokojnie w ramionach swojego chłopaka - Jaspera Silver. Nie mógł uwierzyć, że udało mu się ujarzmić rudowłosą, lecz szybko zapomniał o rudowłosej i jej chłopaku. Liczyła się tylko reputacja, a on, James Potter musiał być szanowany.
Teraz tylko musiał zwrócić na siebie uwagę całego pociągu, w tym oczywiście Melissy Zabinii..

Wielki huk od razu mówił mi, że Potter zaczął działać .Zresztą to było oczywiste..
Z zaciśniętymi pięściami ruszyłam w stronę właściciela ciemnej czupryny, który śmiał się do rozpuku.
Wiele osób zostało zamkniętych w swoich przedziałach, więc dziękowałam Dumbledore'owi , że jestem na zewnątrz. Odwrócony tyłem ode mnie Potter nie mógł wiedzieć, że za chwilę dostanie owal.
-Potter! Minus pięć punktów dla Gryffindoru! - powiedziałam stanowczym głosem.
Oniemiały Potter odwrócił się powoli w moją stronę. Z pewnością nie podejrzewał, że jakiś prefekt nie jest w przedziale.. I bardzo dobrze, pomyślałam.
-Jessica Wood, jak miło! -przywitał się z łobuzerskim uśmiechem. Z pewnością na wiele jego 'fanek' to działało, ale nie na mnie. No, może troszeczkę.
-Mi nie jest miło Potter. Jeszcze raz a dostaniesz szlaban. -warknęłam.
James Potter spojrzał na mnie zdziwiony, zapewne dziwiąc się, że jego sztuczka nie zadziałała. Po chwili poczochrał swoje włosy, które i tak były w wielkim bałaganie.
-Och Jessi.. Z Tobą to wielka przyjemność. -uśmiechnął się szeroko, jednocześnie spoglądając mi w oczy. 
Szybko odwróciłam wzrok, patrząc się na bałagan jaki zrobił.
-Słuchaj, Potter. Idź w swoją stronę, ja pójdę w swoją i niech więcej się nie spotkamy. -powiedziałam  oglądając swoje paznokcie. Usłyszałam śmiech, a podnosząc głowę w poszukiwaniu Pottera, ujrzałam jedynie godło Gryffindoru na piersi chłopaka. Był za blisko, a mój instynkt powoli brał górę.
-Wiem, że nie możesz mi się oprzeć Wood.. -szepnął mi do ucha. 
Zadrżałam. To było naprawdę... cudowne. Jasper już dawno tak nie robił. Byliśmy ze sobą tylko na pokaz. Tak mi się przynajmniej wydawało. Ale.. ja kochałam Jaspera...
-Jessica? Co ty do licha...   
Głos Jaspera wypełniony był jedynie zdziwieniem. Potter uśmiechnął się zadziornie w stronę mojego... chłopaka. Czułam się jakbym co najmniej zdradziła Jazza, a tak na prawdę nie było..
-Witaj Silver.Cóż za piękny dzień, prawda? A w szczególności w towarzystwie tak pięknej Krukonki. -powiedział wyniośle Potter. 
Jasper spojrzał na mnie zdenerwowany.. Wiedziałam co zaraz powie..
-To koniec Jessico. Żegnam! -zaśmiał się. Zaśmiał?! Poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Pobiegłam przed siebie, słysząc w oddali śmiech Pottera...




______________________
Witam! To pierwszy rozdział, który był baaardzo długo pisany. Mam jednak nadzieję, że wam się spodoba.                                                                                                        



wtorek, 24 lutego 2015

Prolog

Moje rude włosy powiewały na wietrze. Moje błękitne oczy szukały ratunku.
Biegłam ile sił w nogach, uciekając przed czarodziejem ubranym w czarną szatę. Doganiał mnie, lecz nie poddawałam się. Nie mogłam przegrać, a przecież tego nauczył mnie ojciec.
Wbiegłam na teren Zakazanego Lasu, gdzie umysł zacząć płatać mi figle. Obok mnie znikąd pojawiła się moja matka i mówiła, że powinnam się zatrzymać i dopełnić przeznaczenie. Że umieranie nie boli, a potem przeniosę się duszą do miejsca, gdzie nigdy nie zaznam smutku i bólu.
Po przeciwnej stronie zobaczyłam ojca, który błagał mnie, abym tego nie robiła.
Po chwili oboje zniknęli. Zostałam tylko ja i mój kat.
-Zostań!
Mężczyzna miał głos nieznoszący sprzeciwu, a ja powoli ulegałam.. Nie miałam sił, ani chęci do życia.
Ale jednak moja podświadomość, że ktoś mnie potrzebuje była silniejsza.
-Jessica!
Głos ten nie należał do mojego prześladowcy, a do przewodniczącego nowej Gwardii Dumbledore'a..
-Crucio!
I zapadła ciemność...